środa, 28 stycznia 2015

Co kupiłam w styczniu 2015.

Początek stycznia był końcówką wielkich wyprzedaży w wielu sklepach. Sama skorzystałam z 30% do Sephory i 20% w Douglasie, a oto co upolowałam.

1. Moja perełka styczniowych zakupów, czyli kultowa czekoladka od Too Faced. Zobaczyłam ją w najnowszym filmie Maxineczki i następnego dnia była już moja. Od dłuższego czasu myślałam nad zamówieniem jej, a tu trafiła się taka okazja. Super kolory i mocny zapach kakaa to pierwsze co można zauważyć otwierając opakowanie.
2. Mam już wersję oczyszczającą słynnej maski Glamglow, teraz kupiłam wersję nawilżającą, która pachnie kokosem i bardzo dobrze nawilża. Używam jej wieczorem jako kremu do twarzy i w tej roli sprawdza się idealnie.
3. O czarnym eyelinerze w słoiczku myślałam już od dawna bo tylko tego typu produktem potrafię zrobić idealną kreskę. Trzyma się na oczach cały dzień, a pod koniec dnia nadal ciężko go ruszyć przy zmywaniu.
4. Pędzelek marki Sephora do tej pory sprawdza się bardzo dobrze, a przy myciu nic się z nim nie dzieje.
5. Mam już bronzer z theBalm , ale chciałam wypróbować coś nowego i tak oto wybór padł na klasyczną Terracottę z Guerlain. Daje na twarzy bardzo delikatny efekt i trudno zrobić sobie nim krzywdę, a do tego pięknie pachnie.

Dzisiaj krótko, ale myślę, że dość treściwie. Podzielcie się swoimi łupami z wyprzedaży, a może macie któryś z pokazanych kosmetyków?

piątek, 23 stycznia 2015

Paleta idealna, czyli theBalm Nude'tude.

W ulubieńcach roku pokazałam wam paletę idealną, myślę, że nie pomylę się za bardzo mówiąc, że jest to zaraz po wszystkich Naked z Urban Decay najbardziej znana w blogosferze paleta cieni. Zachęcona jej popularnością i dobrymi ocenami, skusiłam się na nią w maju zeszłego roku. Od tego czasu dzielnie mi służyła prawie każdego dnia.


W środku znajdziemy 12 cieni o rożnych wykończeniach, duże lusterko oraz mało przydatny pędzelek. Samo opakowanie jest wykonane z trwałego kartonu zamykanego na magnesy, dzięki temu jest bardzo lekkie i poręczne.

Jeden z rzadziej używanych przeze mnie odcieni Sassy to śnieżna biel o delikatnym srebrnym blasku. Jego konsystencja jest kremowa i delikatna, podczas aplikacji nie osypuje się, a dobrze roztarty może służyć jako rozświetlacz dający dla bladziochów. Kolejny jest Snobby, żółty ze złotymi drobinkami. Delikatnie osypuje się przy nakładaniu, a na powiece daje tylko delikatny połysk. Moim zdecydowanym ulubieńcem w całej palecie jest Stubborn delikatny róż, daje subtelny efekt połysku na powiece. Idealny jako baza pod resztę kolorów, nie osypuje się.Jest on zdecydowanie najczęściej używanym przeze mnie kolorem . Standoffish to delikatna różowa brzoskwinia z całą masą drobinek, które niestety bardzo mocno się osypują, na powiece daje tylko połysk bez koloru, używam głównie do rozświetlania.

Selfish to perła w odcieniu siwego brązu. Na zdjęciach wyszła wyjątkowo ładnie, jednak na powiece daje efekt brudu, nie ważne jak dobrze nie byłaby roztarta. Kolejny w kolejce jest śliczny brąz w odcieniu mlecznej czekolady Sultry. Jest to najjaśniejszy ze wszystkich matów, ma delikatną konsystencję tak jak wszystkie połyskliwe cienie. Niestety dla mocniejszego efektu trzeba nałożyć więcej niż jedną warstwę. Sophisticated to matowy ciemny brąz ze sporą ilością złotych drobinek, które niestety bardzo mocno się osypują, nie używam go za często ze względu na dość tępą konsystencję. Najpiękniejszy ze wszystkich Seduetive to kolor starego złota, którego już jedna cienka warstwa daje ładny efekt, to jeden z tych cieni dla których warto kupić tę paletę.
Ostatnią czwórę otwiera mój ulubieniec do robienia kresek Sexy. Delikatny oberżynowy mat, który choć delikatnie pyli bardzo dobrze prezentuje się na oku. Silly jest podobny do Sophisticated jednak z mniejszą ilością pigmentu, a większą brokatu. Strasznie się sypie przy nakładaniu i przez to miałam go na oczach tylko raz. Sleek to matowy brąz, który na powiece wygląda identycznie jak Serious. Ten ostatni to czerń, która bardzo mocno pyli nawet w samym opakowaniu i nie utrzymuje się za długo na powiece. 

Paleta kosztuje około 115zł za dwanaście cieni o łącznej masie 11,08g, czyli wychodzi około 9,50 za jeden cień. Zdecydowanie ją polecam dla wszystkich fanek makijażu, ona jedna zastąpiła mi wszystkie dotychczasowe pojedyncze cienie.

Plusy:
+ wydajna;
+ piękne kolory;
+ wysoka jakość błyszczących cieni;
+ bardzo uniwersalny wybór kolorów.

Minusy:
- maty niestety pylą;
- brokaty mocno się osypują.

Macie, lubicie? A może o niej marzycie? 

Na stronie Costay jest aktualnie wyprzedaż produktów Lili Lolo w starym opakowaniu -30%. Może któraś z was się skusi.

Zapraszam na mojego Instagrama staram się dodawać zdjęcia i co raz lepiej mi to idzie! Link z boku bloga.


środa, 21 stycznia 2015

Ulubione kosmetyki 2014 roku cz. 2- kolorówka

Zapraszam dziś na kolejną część moich ulubieńców, będzie to kolorówka, której jest zdecydowanie więcej niż pielęgnacji. Wybrałam po jednym (no starałam się) produkcie z każdej kategorii. Zapraszam!

Oczy
1. theBalm, NUDE`tude Nude Eyeshadow Palette- tej palety nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Zestawienie brązów i róży idealnie napigmentowanych, w małej poręcznej palecie z dużym lusterkiem. Idealna do codziennego jak i wieczorowego makijażu.
2. Paese, Eyeshadow Base- baza kosztująca parę złotych idealnie utrzymuje cienie na swoim miejscu przez cały dzień. Do tego bardzo wydajna.
3. Collistar, Mascara Infinito- nie jest to ideał nad ideałami, ale i tak jest to najlepszy tusz du rzęs jaki miałam w zeszłym roku. Dobrze zagęszcza rzęsy i delikatnie je wydłuża. Nie kruszy się, nie ściera jest po prostu dobry.
4. Bobbi Brown, Tinted Eye Brightener w kolorze Porcelain Peach- cudowny! To jedno słowo oddaje wszystko co można o nim powiedzieć. Idealnie rozświetla obszar pod oczami, trzyma się cały dzień i przykrywa cienie.


Twarz
1. Guerlain, Meteorites Perles Iluminating Powder w kolorze Teint Beige 02 (stara wersja)- puder rozświetlająco- matujący. Brzmi to dziwnie, jak to coś może rozświetlać i matować? Ano może i to całkiem nieźle. Same pudrowe kulki matują cerę i sprawiają, że skóra się nie świeci, a delikatne drobinki sprawiają, że twarz jest rozświetlona bez efektu kuli disco. 
2. theBalm Bahama Mama- kultowy, matowy bronzer na początku trudny w obsłudze, potrafiący zrobić plamy, ale wystarczy chwilę poćwiczyć i produkt do idealnego konturowania gotowy.
3. Dior, Diorskin Nude Skin-Glowing Makeup SPF 15 w kolorze 010 Ivory- delikatny podkład, utrzymuje się na twarzy cały dzień. Powiedziałabym, że ideał, ale na świecie jest tyle podkładów, że pewnie nie prędko po zużyciu do mnie wróci.
4. theBalm, Mary - Lou Manizer- i znowu kosmetyk, który większość dziewczyn zna. Daje efekt tafli, jego moc można stopniować, do tego świetnie sprawdza się jako cień do powiek.
5. Bobbi Brown, Illuminating Bronzer Powder w kolorze Santa Barbara- wbrew nazwie to bardziej róż niż bronzer. Ma delikatny różowo pomarańczowy kolor ze złotymi drobinkami. Trzyma się na twarzy cały dzień i nie migruje.
6. Catrice, Camouflage Cream- idealnie maskuje pryszcze i inne niedoskonałości nie odznacza się pod podkładem. Bardzo dobry.


Usta

1. Chanel, Rogue Coco, Hydrating Creme Lip Colour w kolorze 05 Mademoiselle- idealny nudziak. Już wam go opisałam, więc po szczegóły zapraszam do recenzji.
2. Chanel, Rouge Allure, Intense Long Wear Lip Colour w kolorze 105 Inimitable-szminka killer. Trzyma się na ustach cały dzień bez poprawek. Można jeść, pić, całować się, a ona nadal jest na ustach.
3. NYX, Matte Lipstick w kolorze MLS16 Merlot- tania szminka w cudownym, głębokim kolorze. Mat, który nie wysusza ust i ma konsystencję masła. Jedyny minus to zamknięcie, nie wiem czemu, ale potrafi się sama otworzyć.
4. Chanel, Levres Scintillantes, Glossimer w kolorze 191 Songe- jest to limitowany letni błyszczyk dający niesamowity efekt. Sam w sobie nie ma koloru, ale na ustach w zależności od światła daje fioletową, zieloną lub złotą poświatę.

Paznokcie
1. Eveline Cosmetics, 8w1 Total Action, Skoncentrowana Odżywka Do Paznokci- hit wszech czasów. Mam wersję 8w1, ale teraz już chyba doszli do 10w1 w każdym bądź razie to ciągle to samo. Paznokcie się po niej nie łamią, nie rozdwajają i są po prostu takie jak powinny być.
2. Essie, Good to Go- dobry wysuszacz i utrwalacz. Największą zaletą tego produktu jest nieściąganie lakieru, co niestety bardzo mocno przeszkadzało mi w Seche Vite.
3. Chanel, Le Vernis, Nail Colour w kolorze 583 Taboo- takiego koloru szukam kiedy chcę kupić droższy lakier- niepowtarzalnego. Nigdzie indziej nie widziałam takiej granatowej śliwki ze złotymi drobinkami. Ideał, a do tego trzyma się na paznokciach około tygodnia.

To wszyscy moi ulubieńcy zeszłego roku. Postaram się ich wszystkich opisać w osobnych postach. 
Jacy są wasi kolorowi ulubieńcy?

piątek, 16 stycznia 2015

Ulubione kosmetyki 2014 roku cz. 1- pielęgnacja

Wiecie dlaczego nie pokazuję na blogu ulubieńców miesiąca? Ponieważ jestem strasznie monotematyczna i tak na prawdę co miesiąc większość, jak nie wszystkie kosmetyki powtarzałyby się. Dlatego wolę zaprezentować wam moich ulubieńców raz, a porządnie. Czyli zapraszam was na moich kosmetycznych ulubieńców 2014 roku!

PS W zeszłym roku nic nie zachwyciło mnie jeżeli chodzi o pielęgnację ciała, więc nic wam nie pokarzę w tej kategorii.
PPS  Pokazuję tutaj miniatury niektórych produktów (krem do twarz na noc i krem pod oczy) ze względu na to, że aktualnie miałam je tylko w takich opakowaniach.
PPPS Wszystkie pokazane kosmetyki będą w przyszłości miały swoje pełne recenzje.

Wszystko wyjaśnione, więc zaczynamy!



1. Garnier, Skin Naturals, Płyn micelarny 3 w 1 do skóry wrażliwej- to moja trzecia i jestem pewna, że nie ostatnia butelka tego płynu. Za około 20zł dostajemy 400ml produktu, który idealnie zmywa makijaż, nawet ten wodoodporny. 
2Organique, Basic Cleaner, Mild Cleaner Gel- bardzo wydajny żel do mycia twarzy. Idealnie doczyszcza twarz z resztek zanieczyszczeń. Jest to moja druga butelka i prawdopodobnie sięgnę po następną.
3. Ziaja, Liście Zielonej Oliwki, Oliwkowa woda tonizująca z witaminą C- używam jej jako tonik i w tej roli sprawdza się znakomicie. Dzięki atomizerowi jego zastosowanie jest bajecznie szybkie. Spryskuję twarz i czekam dosłownie chwilę na wchłonięcie się/wyschnięcie produktu. Niska cena, duża wydajność. Same plusy.
4. Foreo, Luna mini w kolorze magenta- dzięki niej pozbyłam się suchych skórek na twarzy, pory stały się prawie niewidoczne, a wypryski pojawiają się na mojej twarzy już bardzo okazjonalnie. Nie jest to tania szczoteczka, ale jej zakup zdecydowanie polecam.
5. Ziaja, Liście Zielonej Oliwki, Oliwkowa maska kaolinowa z cynkiem oczyszczająco-łagodząca- cudo, po prostu cudo! Twarz po niej aż trzeszczy, jednak nie jest podrażniona. Mój zdecydowany maseczkowy faworyt. Aktualnie w domu mam jeszcze cztery sztuki w zapasie, a zużytych już nawet nie liczę.
6. Ziaja, Liście Zielonej Oliwki, Skoncentrowany krem oliwkowy foto-ochronny SPF 20- mój krem na dzień. Dobrze sprawował się w cieplejsze jak i chłodniejsze dni, cienka warstwa szybko się wchłania i nadaje się pod makijaż. 
7. Collistar, Crema energetica anti età- używałam go na noc. Gęsty o delikatnym zapachu róż. Dobrze nawilżał i dawał wrażenie delikatnie napiętej skóry. Bardzo dobry krem i z miłą chęcią kiedyś do niego wrócę.
8. Clinique, All About Eyes- idealny krem pod oczy. Skóra stała się po nim bardziej promienna, a cienie pod oczami mocno zredukowane. Aktualnie planuję zakup jego młodszego brata, czyli All About Eyes Rich.
9. BOMB COSMETICS, Kuracja do ust Kokosowe pocałunki- balsam do ust o przecudownym smaku i zapachu słodkiego kokosa. Potrafił doprowadzić moje wargi do idealnego stanu zawsze i wszędzie. 


To wszyscy jeżeli chodzi o moich pielęgnacyjnych ulubieńców. Napiszcie co u was sprawdziło się w zeszłym roku. W następnej części kolorówka!